W lutym br. wskazywaliśmy na potencjalne ryzyka zastosowania mechanizmu odwróconego podatku VAT w budownictwie. Obowiązujące od 1 stycznia 2017 roku nowe zasady rozliczania VAT-u w branży budowlanej od początku budziły wiele kontrowersji z uwagi na pośpiech w ich wprowadzaniu i w konsekwencji brak precyzyjności zapisów.
Zasadniczo, aby usługa była objęta mechanizmem odwrotnego obciążenia, powinny być spełnione łącznie trzy warunki:
- usługa jest klasyfikowana zgodnie z PKWiU jako usługa budowlana,
- usługi są świadczone przez podmioty będące czynnymi płatnikami VAT,
- usługodawca świadczy te usługi jako podwykonawca.
Tak więc już sama konstrukcja przepisu nakłada na podmioty z branży budowlanej konieczność każdorazowej weryfikacji spełnienia powyższych warunków, co w praktyce okazuje się nie tylko bardzo czasochłonne, ale też prowadzi do nadmiernych obciążeń dokumentacyjnych i wzrostu kosztów.
Ustawodawca w pośpiesznie wprowadzanych przepisach nie zawarł definicji pojęcia podwykonawcy, odsyłając w uzasadnieniu wprowadzanej zmiany do definicji tego pojęcia zawartej w Słowniku Języka Polskiego PWN. Brak jasnej definicji tego pojęcia spowodował szereg wątpliwości co do konieczności lub braku konieczności zastosowania mechanizmu odwróconego VAT-u w rozliczeniach pomiędzy partnerami konsorcjum ? tak popularnego w realizacji projektów budowlanych. Po kilku latach z konsekwencjami tej zmiany zmagać się będą Wykonawcy, uzasadniając w trakcie kontroli podatkowych zastosowanie lub brak zastosowania wprowadzonych przepisów do nabytych usług. Z całą pewnością można założyć, że wiele z tych podmiotów poniesie finansowe konsekwencje braku stabilności polskiego systemu podatkowego, będąc zobowiązanymi do uregulowania zaległości podatkowych wynikających z niejasnej interpretacji nowych przepisów.
Wielu z usługodawców świadczących usługi budowlane na rzecz Wykonawców nie doczeka już tego momentu z uwagi na problemy, jakie nowe przepisy wprowadziły w ich bieżącej działalności.
Jako największe ryzyko w bieżącej działalności zidentyfikowaliśmy możliwość utraty płynności finansowej przez mniejsze podmioty, świadczące usługi dla generalnych wykonawców. Zasada odwróconego VAT-u miała zatrzymać wyłudzenia podatku VAT i przywrócić równowagę na rynku stali. Udało się i wszyscy są zgodni, że problemu już nie ma. Niestety ustawodawca nie przewidział, że przepis stosowany en bloc doprowadzi do upadku setek firm budowlanych, głównie małych i mikroprzedsiębiorstw. Już dziś wielu generalnych wykonawców ma problemy z podwykonawcami, którzy tracą płynność i nie są w stanie wywiązać się z podpisanych umów.
Należy wziąć pod uwagę specyfikę robót budowlanych, gdzie często na ich wartość w istotnej części składają się usługi i materiały nabyte od innych kontrahentów. Obrazując sytuację podwykonawcy trzeba zauważyć, że nabyte przez niego usługi oraz materiały zostaną opodatkowane podatkiem VAT zgodnie ze standardowymi zasadami. To znaczy, że podwykonawca będzie zobowiązany do zapłaty swoim dostawcom ceny brutto zawierającej podatek VAT podlegający odliczeniu. Natomiast za swoje usługi podwykonawca obciąży wykonawcę w kwocie netto, stosując mechanizm odwrotnego obciążenia. Tym samym do zwrotu zapłaconego przez podwykonawcę podatku VAT zobowiązany będzie urząd skarbowy, który po otrzymaniu stosownego wniosku w terminie 60 dni od daty jego złożenia dokona zwrotu lub – co w praktyce zdarza się częściej – przystąpi do kontroli rozliczeń podatkowych podwykonawcy.
Kontrolując prawidłowość dokonywanych zwrotów organy podatkowe często zgłaszają zastrzeżenia i w konsekwencji firmy otrzymują zwrot VAT-u nie w ciągu przewidzianych ustawą 60 dni, a znacznie później.
W praktyce mechanizm odwróconego VAT-u zmusza małe firmy do zewnętrznego finansowania własnej działalności. Jest to o tyle trudne, że małe podmioty mają utrudniony dostęp do takiego finansowania, a sektor finansowy w dalszym ciągu nie odzyskał zaufania do budowlanki. To z kolei oznacza, że bez dostępu do finansowania podwykonawcy będą mieli problemy z płatnością za wynagrodzenia, materiały i inne zobowiązania, również publiczno-prawne. Kłopot w tym, że kiedy taki podwykonawca traci płynność, jednocześnie oznacza to brak zdolności do realizacji podpisanych umów i naliczane mu są kary. Kary naliczane są również Generalnemu Wykonawcy i w ten sposób spirala wzajemnych obciążeń zaczyna się nakręcać.
Zachodzi realna obawa, że po przekroczeniu pewnej krytycznej wartości (dziś trudno spekulować, kiedy – za kwartał czy też dwa) dojdzie do lawinowego pogorszenia sytuacji podwykonawców, setek bankructw i w konsekwencji do zatrzymania inwestycji. Temu wszystkiemu będzie towarzyszyła bardzo trudna sytuacja formalno- prawna, której rozwiązanie może zająć lata.
Przepisy dotyczące VAT-u należy bezspornie zmienić, zanim problem upadłości małych firm budowlanych stanie się faktem.
Rafał Sebastian Bałdys ? wiceprezes zarządu